Menu
Glottodydaktyczni
  • Strona główna
  • O mnie
  • Privacy Policy
  • Glottomiłe pomoce dydaktyczne
Glottodydaktyczni

Dlaczego właśnie tak uczą nas języka? Metody nauczania w pigułce

Napisano dnia 19 sierpnia, 201922 lipca, 2020

Jasne jak słońce jest to, że w uczeniu (się) języków obcych, najistotniejszy jest metodyczny eklektyzm. Ażeby jednak swobodnie stosować tę taktykę, warto zapoznać się z głównymi metodami nauczania, mniej lub bardziej popularnymi czy skutecznymi. Próbując jednak znaleźć sensowne pole, na którym możemy budować indywidualny mechanizm  nauczania spełniający wymagania dzisiejszego ucznia (o których kiedy indziej), należy wykluczyć bądź zaakceptować pewne sugestie staruszków.

Przedstawiam Wam 8 metodologicznych dzieciaków glottodydaktyki wraz z ich ułomnościami:

Łacinnica – Grammar-translation method

Prostak – Direct Method

Strukturalniak – Oral Approach and Situational Language Teaching

Wojak – Audiolingual Method

Dżentelmen –Communicative Language Teaching

Mamka – Total Physical Response Method

Cichacz – Silent Way

Incognito – Suggestopedia


Na lingwistyczną przystawkę trafia:


GTM – Grammar-Translation Method

Łacinnica

Nie ma oficjalnego polskiego odpowiednika tej metody. Gdzieniegdzie dydaktycy pokusili się o zastosowanie prostego ekwiwalentu: metoda gramatyczno-tłumaczeniowa. Niech i tak będzie. Dla mnie to po prostu łacinnica. Po pierwsze, jest to najstarsza siostra wszystkich metod. Dała o sobie znać już w I i II w. AD. Rzymianie, chcąc rozkochać swych poddanych w Horacym, musieli ich najpierw zapoznać z łaciną i greką. I tak powstały pierwsze glottodydatyczne zagwozdki. Mniejsza z tym. I tak oto później, duuuuuuuużo później, bo około 1840 roku, metoda ta przyczłapała do Europy i zadomowiła się na 100 lat (tak oficjalnie).

Chociaż, za chwilę odniesiecie wrażenie, że chyba jednak na dłużej.
Przechodząc do jej założeń:

1. Proces nauczania przebiega w języku ojczystym.
2. Większość leksyki przyswajana jest w formie list pojedynczych wyrazów wraz z odpowiednikami.
3. Zasady gramatyki są wykładane w formie długich elaboratów.
4. To właśnie gramatyka, w oparciu o fleksję, jest rdzeniem składni.
5. Czytanie trudnej literatury klasycznej zaczyna się na bardzo wczesnych etapach nauki.
6. Kontekst językowy odgrywa znikomą rolę.
7. Metoda wielokrotnego powtarzania (drills) jest używana tylko w tłumaczeniu zdań bez kontekstu.
8. Wymowa nie ma znaczenia.

Niewątpliwie, poddając tę metodę bardziej obiektywnej analizie, jestem w stanie wypluć następujące:

TAK:
2 – jasne, rozbudowywanie zasobów lekykalnych jest bardzo ważne, mogą być to nawet listy na papirusie, ale niech będą ujęte w przykładowych zdaniach. Kontekst ludziczki, trochę żyćkowej sytuacyjności, no!

4 – w językach obcych, w których fleksja jest podstawą, jak np. w naszej słowiańszczyźnie, nie ma mowy o pominięciu tego aspektu, ale nie traktujmy jej jak świętośći w składni

7 – repetitio est mater studiorum – wszystkim drillasom mówimy tak

NIE
1 – jeśli uczymy się do celów innych niż zdanie egzaminu pisemnego z tłumaczenia leksykalnego, co najmniej szkodliwym będzie tkwienie przy języku ojczystym jako medium nauczania

3 – nope, indukcja, szczególnie w jezykach germańskich, elaboraty później

5 – jeżeli mamy zbyt dużo uczniów albo potrzeba nam bodźców do rzucenia nauki języka, polecam z całego poirytowanego serduszka

6 – to jest tak prawdziwe jak przemowy Trumpa (ifjunołłotajmin)

8 – i właśnie dlatego powstała dyksryminacja językowa (serio, zajrzyjcie tu)

Tak jak wiele za uszami ma ta metoda, nie bez powodu jest tutaj wymieniona. Wiele koncepcji jest ponadczasowych i czasem warto wrócić na stare śmieci, szczególnie na początku, i paradoksalnie, na dalszych etapach nauki języka. Pamiętawszy, że tylko i wyłącznie w ramach suplementacji metodologicznej, a nie jej podłoża.

A poza tym, wiedzcie, że to właśnie Rzymianie stworzyli pojęcie eklektyzmu. Dzięks Cyceron!


Rozwój, rozwój, rozwój…


Direct/Natural Method
Prostak

Wraz z rozwojem nauki jako takiej, czyli w latach między 1800 a 1900, lingwiści poszukiwali złotego środka w językowej dydaktyce. Jak szukali, tak znaleźli. Berlitz wziął pod lupę GTM, pozbył się gramatyki z tłumaczeniem i masz –byk na krowę, już jest cielę – powstaje metoda bezpośrednia bądź też naturalna. Dla mnie pozostała prostakiem, w dobrym tego słowa znaczeniu, naturalnie. Co ciekawe, mimo sporych kosztów wprowadzenia metody w szkołach publicznych i dezaprobaty ówczesnego społeczeństwa (myślę, że po prostu wymagało to gruntownego szkolenia dydaktyków), językowe szkoły Charlesa Berlitza są znane na całym świecie. A to pewnie dlatego, że:

1. Lekcje rozpoczynają się krótką anegdotą bądź dialogiem dnia codziennego.
2. Nowe ścieżki dydaktyczne przedstawiane są ustnie wraz z obrazkami.
3. Język ojczysty NIE jest używany pod żadnym pozorem.
4. Ustna komunikacja budowana jest w oparciu o sekwencje pytań i odpowiedzi bazujących na anegdotach lub dialogach.
5. Słownictwo podstawowe jest nauczane przez demonstracje, akcję, obiekty, a to bardziej abstrakcyjne – poprzez skojarzenia.
6. Indukcyjne nauczanie gramatyki.
7. Ćwiczenie zarówno mowy jak i słuchania.
8. Poprawna wymowa i gramatyka grają pierwsze skrzypce.
9. Bardziej zaawansowani uczniowie czytają literaturę dla przyjemności, nie analizując jej pod kątem gramatycznym.
10. Kultura obszaru językowego jest również nauczana indukcyjnie.

Metoda, która tak bardzo ukierunkowana jest na komunikacje, nie może pozostać w cieniu.

TAK:
1, 2, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 – każde z tych założeń powinno stanowić co najmniej jeden element metodyczny podczas pracy z językiem

NIE:
3 – ingerencja w języku ojczystym może również wprowadzić ciekawą różnorodność np. na zasadzie gramatyki porównawczej
halo, halo – zbyt mało sprawności receptywnych, szczególnie czytania


Idą, idą językoznawcze tytany…


Oral Approach and Situational Language Teaching
Strukturalniak

Gdzieś pomiędzy dwiema wojnami, inspirując się językoznawczymi cacuszkami Ferdynanda de Saussure (the founding father językoznawstwa, przegość), dwóch brytyjskich metodologów – Harold Palmer i Michal West – postanowiło wziąć w obroty prostaka i ciut go udoskonalić, a przy tym twierdząc, że:

1. Nauczanie języka zaczynamy od języka MÓWIONEGO, dopiero później przechodzimy do formy na papierze.
2. Język docelowy jest językiem wykładowym.
3. Elementy językowe są praktykowane sytuacyjnie.
4. Czytanie i pisanie następuje dopiero gdy przyswojone są podstawowy zasób leksykalny i podstawowa gramatyka.
5. Gramatyka jest wprowadzana stopniowo, od najprostszych do najtrudniejszych elementów.

TAK:
1 – jeśli chcemy, żeby język był intuicyjny jak chęć podrapania się, to i owszem
2 – wszystko zależy od uczniów
3 – i fajnie, nie zapomnijcie tylko o powtarzaniu
5 – jasna sprawa, chociaż wszystko zależy od uczniów

NIE:
2 – nie można z góry wykluczyć języka ojczystego
4 – dbając o intuicyjność i mając dzisiejsze narzędzia, można pozwolić sobie na natychmiastowe wprowadzanie czytania i pisania

Palmer i West zdecydowanie przyczynili się do komunikacyjnego nauczania języka, a małe grzeszki mogą im zostać wybaczone, pewnie już wtedy czuli, że przyjdzie Brexit (a może nie?) i nie będziemy musieli znać anglobrytyjskiego jak oni.


A na deser American Dream glottodydaktyki (ten na szczęście nie jest utopią) …


The Audiolingual Method/The Army Method
Wojak

Dawno, dawno temu, wraz z zakończeniem II WŚ, Amerykanie zdali sobie sprawę, że szybciorem muszą przyswoić języki aliantów i wrogów za oceanem. Militarka amerykańska (tak, hajs się zgadzał) zainwestowała spory kapitał w intensywne językowe kursy i tak powstała tzw. Army Method. Tutaj sporo roboty odwalili Bloomfield (lingwistyka, taksonomia, przegość), Sapir (antropologia kulturowa, kognitywizm, przegość) i Skinner (psychologia, klatka, szczury, warunkowanie, przegość), których prace były wykorzystywane jako fundamenty tworzenia konspektów językowych, a na dokładkę:

1. Nowe zagadnienia są przedstawiane w formie dialogów.
2. Język jest formowaniem się nawyków.
3. Nowe struktury gramatyczne są uporządkowane i przyswajane jedna na raz.
4. Metoda wielokrotnego powtarzania w nowych strukturach.
5. Gramatyka ma znikome znaczenie.
6. Porządkowanie umiejętności: słuchanie, mówienie, czytanie, pisanie.
7. Słownictwo bardzo ograniczone i uczone w kontekście.
8. Nagrania, laboratoria językowe i pomoce dydaktyczne są konieczne.
9. Duży nacisk na wymowę i intonację.
10. Podkreślanie wagi obszaru kulturowego danego języka.
11. Dozwolone nieczęste użycie języka ojczystego.
12. Natychmiastowe nagradzanie poprawnych odpowiedzi.

TAK: wszystko, wszystko, wszystko
Żonglując wszystkimi wyżej wymienionymi założeniami, można stworzyć ekstra lekcję.

Ah! Long Live The King i językoznawcy!


Mogłoby się wydawać, że tego to nikt nie przebije, ale (na szczęście), zawsze jest miejsce do poprawy i mamy:


Communicative Language Teaching
Dżentelmen 

W latach 70/80 XX wieku, Hymes i Halliday, socjolingwistów dwóch, doszło do wspólnego wniosku, że łacinnicy, prostakowi i wojakowi, brakuje semantyki i teorii komunikacji. Do tego dodali szczyptę psychologii humanistycznej, paralingwistykę, dźwięk, gesty, behawioryzm i voila, mamy nowoczesnego dżentelmana, który zakłada, że:

1. Najważniejsza jest umiejętność komunikacji.
2. Uczeń zna zasady mówienia – w jaki sposób rozpocząć i zakończyć konwersację, w jaki sposób formułować poprawne zdania, do kogo i podczas jakich zdarzeń.
3. W nauce języka należy rozpoznawać, odpowiednio do okoliczności, formy zapytań, przeprosin, podziękowań czy kondolencji.
4. Stosowność języka stanowi trzon nauki języka.
5. Treść lekcji bazuje w całości na gruntownie określonej wiedzy na temat społecznego pochodzenia ucznia, jego wieku i dalszych umiejętnościach.
6. Proces przyswajania języka odbywa się dzięki różnym środkom nauczania.

TAK: wszystko może stanowić stylowy szalik, gdy tylko uprzednio ubierzemy się na cebulkę (gruntowne podstawy komunikacji, gramatyki, słownictwa) i możemy wziąć dżentelmena na uroczystość, nawet pogrzebową.

NIE: Diabeł tkwi w szczegółach, a tych brakuje, zwłaszcza w budowaniu podstaw kompetencji językowych czy nawyków.

Jest to pierwsza metoda, która dba o językową funkcjonalność, a której w nauce języka pominąć NIE MOŻNA. chapeau bas


Nastaje okres buntu, powrót do dzieciństwa i takie tam…


TPR – Total Physical Response Method
Mamka

W 1974 roku, James Asher, człowiek akcji, stwierdził, że pora się w końcu zabrać za prawą półkulę mózgu, która była zaniedbana od czasu, kiedy jako dzieci słyszeliśmy pierwsze „Nie dotykaj!” od naszych mam (tak, stąd mamka). W opozycji do powyższych, Asher nie dał wodzić się za nos językoznawcom i do utworzenia nowej koncepcji, potrzebne były mu tylko obserwacje, które dowiodły, że pomiędzy ciałem dziecka i językiem jest duża zależność. Przywołajcie teraz obraz niemowlaka, który płacze, gdy mówi do niego wasza teściowa, tak, zdolności słuchowe są rozwijane dużo wczesniej niż mowa (i całe szczęście). W oparciu o te tezy, otrzymujemy:

1. Rozumienie ze słuchu powinno być rozwijane jeszcze przed mówieniem.
2. Rozumienie ze słuchu powinno być rozwijane przez ruch. Do tego konieczne jest utworzenie treści językowych w formie trybu rozkazującego, poleceń i zagranie roli instuktora.
3. Nauczyciel nie powinien zmuszać uczniów do mówienia. Mają oni bowiem czas, aby uzewnętrznić kognitywną mapę przez to, co słyszą i rozumieją, a moment mówienia nadejdzie sam. Uczeń rozpoczyna tworzenie wypowiedzi spontanicznie.

TAK: wszystko jako ozdobienie konspektu, natomiast:
1 – wszystko zależy od wieku ucznia, jego predyspozycji i stylu uczenia się
2 – wymaga rzetelnego przygotowania nauczyciela i stworzenia materiałów, poleceń w oparciu o bazę słów i zagadnienia gramatyczne
3 – jeśli uczeń nie ma osobowości ekstrawertycznej i może odznaczać się małą skłonnością do uzewnętrzniania tego, co myśli, nie doczekamy się spontanicznego boom

Metoda ta jest bardzo kusząca, brzmi ekstrawagancko i nowocześnie. Już  widzę szalejącą amerykańską nauczycielkę i radośnie tańczące dzieci, słuchające poleceń i spontanicznie odpowiadające na jej pytanie. Puściłam cugle wyobraźni, ale zapomniałam o polskiej dydaktycznej powściągliwości, o której lada moment mi przypomnicie.

Niemniej jednak, fajnie będzie zrobić taką lekcję raz w tygodniu, raz w miesiącu, ale po uprzednim przygotowaniu się i do konkretnego tematu.


I nastała cisza…


The Silent Way
Cichacz

Ta metoda może wydawać się albo koszmarem, albo marzeniem niejednego uczącego się, bo… uwaga, uwaga…

…przez 90% czasu lekcji, nauczyciel się NIE odzywa.

Caleb Gattegno (tak, to ten od użycia kolorowych drewnianych badylków, które stworzył George Cuisenaire) uznał, że:

1. Nauczyciel nie poprawia ucznia, gdy ten popełnia błędy. Błędy są doskonałym wyznacznikiem dysproporcji między tym, co już jest przyswojone, a co nie, a być powinno.
2. Klocki Cuiseanire są stosowane do wprowadzania: słownictwa, gramatyki, intonacji, wizualizacji.
3. Nauczanie jest skierowane bardziej na rozwiązywanie problemów, tworzenie, odkrywanie niż zapamiętywanie i powtarzanie.

TAK: wszystko, jeżeli tworzy jedynie dodatek i:
1 – wyjaśnia się je po lekcji
2 – każda pomoc dydaktyczna inna niż tablica jest na tak
3 – o ile nie macie pamięci fotograficznej, to się sprawdzi, ale tylko jeśli idzie w parze z zapamiętywaniem i powtarzaniem


Innym zachciało się tajemniczości i teatru…


Suggestopedia
Incognito

Na koniec prawdziwa wisienka na torcie. Jest to metoda przeznaczona przede wszystkim do nauki dorosłych i, według mnie, stanowi pewien unikat. Bułgarski lekarz psychiatra, Georgi Lozanov, będąc fascynatem związku pomiędzy percepcją ludzką i nauczaniem, postanowił nam zasugerować sugestopedię, którą nazywam incognito. Da się polubić tego gościa, bo do nauki języka podszedł w najbardziej indywidualny i odrealniony sposób ze wszystkich tutaj. Można powiedzieć, że był językowym coachem lat 70 XX wieku (dziś pewnie prowadziłby szkolenia). Wychodził z założenia, że ludzi stać na więcej niż myślą, a proces nauczania zaczyna się wewnątrz umysłu ucznia –  a co za tym idzie –  jego zakorzenionym nastawieniu wobec przedmiotu i świata. Dzięki temu podejściu, Lozanov utrzymywał, że:

1. Nauczyciel ma stworzyć pozytywną atmosferę i tylko dobre skojarzenia z podmiotem nauki.
2. Nauczyciel jest programatorem tzw. para-myśli ucznia.
3. Kursy językowe (szczególnie dla dorosłych) powinny trwać od 4 do 5 tygodni i odbywać się 5 dni w tygodniu, 3,5 godziny dziennie.
4. Fundamentem kursu jest 10 dialogów, utworzonych na potrzeby kursantów. Opowiadają one historię 12 bądź 14 ludzi, którzy zebrali się, aby podjąć jakieś humanistyczne wyzwanie. Każdy z bohaterów jest atrakcyjny pod każdym względem: inteligentni, wrażliwi, dusze towarzystwa. Podczas kilkutygodniowego kursu, każdy z uczniów przybiera nową tożsamość, która stanowi maskę zrywającą z przeszłością kursanta. Na początku kursu odbywa się ceremonia wręczenia dialogów, które przygotowane są w dwóch językach, ojczystym i docelowym.
5. Teksty, dialogi, będące podstawą kursu, są bogate w informacje społeczne, kulturowe, gramatyczne i sprzyjają kreatywności ucznia, budząc w nim dziecko.
6. Muzyka klasyczna towarzyszy początkom lekcji.
7. Lekcje dzielą się na kilka etapów: rozpoczęcie, adaptacja, pasywność, gry, test pisania, gramatyka.

Określenie jako właściwe bądź niewłaściwe poszczególnych elementów w tak abstrakcyjnej metodzie byłoby bezcelowe. Dość wrogów nabawiła się wśród krytyków, spasuję.

Zbudowanie środowiska nauczania równemu założeniom może graniczyć z cudem, ale na pewno ciekawym pomysłem jest stworzenie nowych tożsamości naszym uczniom. Ludzie dorośli nie raz, nie dwa czują blokadę i boją się mówić o sobie, dzielić prywatnymi doświadczeniami. Dzieciaki z kolei, z marszu potrafią użyć swojej wyobraźni. Warto wykorzystać wszystko to wyżej, szczególnie w rozumieniu naszego ucznia i pobudzaniu jego para-świadomości.


finito


Poszczególne nazwiska i sprzyjające środowiska pro-naukowe sprawiły, że metody te zapisały się na kartach historii glottodydaktyki. I chociaż wydawać by się mogło, że wszystko to już znamy, wiedzcie, że nie spadło to z chmurki, a metodologia językowa ma za sobą kawał historii. Dzisiaj piszemy swoje autorskie metody,  ale najczęściej (nie)świadomie wykorzystując potencjał tych właśnie staruszków:

    1. Łacinnicy
    2. Prostaka
    3. Strukturalniaka
    4. Wojaka
    5. Dżentelmena
    6. Mamki
    7. Cichacza
    8. Incognito

Čusanky, M.

 

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Najnowsze wpisy

  • What time is it? #telling #the #time
  • Easter English Lesson #lekcje #angielskiego #online
  • Modal Verbs w 15 minut #czasowniki #modalne #nie #gryzą
  • Storytelling dla najmłodszych – o tym, że warto próbować nowych rzeczy – J.T.K. Belle, I Don’t Like To Eat Ants
  • Storytelling dla najmłodszych – o Złotowłosej poszukującej „just right” – Goldilocks and the Three Bears

Kategorie

Luty 2023
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728  
« Lip    
©2023 Glottodydaktyczni | Powered by SuperbThemes & WordPress